czwartek, 17 września 2009

"Cause I'm not your princess, this ain't a fairytale
I'm gonna find someone someday who might actually treat me well
This is a big world, that was a small town
There in my rearview mirror disappearing now
And its too late for you and your white horse
Now its too late for you and your white horse, to catch me now"
Taylor Swift - White Horse

Czuje się wreszcie na siły zarówno psychicznie jak i fizycznie, aby dodać notkę o pobycie w Wiśle w sobotę i niedzielę :)

Tak więc: po ciężkiej, nie ukrywajmy tego nocy trzeba było rano wstać, przenieść się do swojej szafy po walizki i udać się po akredytacje. Nie wiem czy to tylko nas z Asią prześladował taki pech, ale jak się okazało w biurze nie ma dla nas przygotowanych akredytacji i musiałyśmy poczekać aż nam je zrobią na miejscu. Przez to wszystko zmieniłam swoje dane osobowe z Anna na Ann. Żeby było tak międzynarodowo^^ Gdy dotarłyśmy do naszego właściwego pensjonatu (cud, miód i orzeszki... przemiły pan z recepcji, i tylko 5 minut od skoczni - polecam DW Malinka :)) ogarnęłyśmy się, przebrałyśmy i chwilke tylko przespałyśmy bo już trzeba było się pojawić na skoczni. W biurze prasowym były kanapki, ciastka, bigos i bogracz. Do tego kawa albo herbata. Byłam tak głodna, że nie zwracałam uwagi na to co jem :D Właśnie tam doszło do najzabawniejszej sytuacji podczas całych zawodów, gdy staliśmy w grupce i rozmawialiśmy.

-A mamy wejściówki medialne na Feela?

-Nie mamy wejściówek na Feela :(
-NIE MAMY WEJŚCIÓWEK MEDIALNYCH NA FEELA?!?!
(w tym momencie obok nas pojawia się cały wspominany zespół)
Piotr Kupicha: Dzień Dobry!
-Dzień dobry! Hahaha!

Potem skoki. Lubię, na prawdę lubie ten sport! I fajnie, że wszystkie miejsca na podium zajęli nasi skoczkowie. Chociaż dla urozmaicenia mógł na trzecim miejscu pojawić się jakiś obcokrajowiec. Po zawodach ogólna głupawka w związku z koncertem Feela, świetna zabawa, i jak to się okazało; nikt nie słucha Feela ale każdy zna tekst piosenki x) skoczkowie nas obserwujący mieli niezły ubaw... Zawsze mogli się dołączyć. Po zakończeniu imprezy na skoczni, przenieśliśmy się do Alcatraz Pub, gdzie zbajerowany przeze mnie gościu postawił nam drugą porcję podwójnych frytek ;) a potem tradycyjnie do Gołębia, na nudną imprezę. I w tym właśnie momencie muszę powiedzieć że hotel ten mnie ROZCZAROWAŁ. Podchodzę do baru:

Ja: Poproszę Sex On The Beach. (drink jakby ktoś nie wiedział)
Barman: Nie mamy składników.
Ja: (Loool...) Dobrze, w takim razie poproszę o Strawberry Daqauri [czyt. dakari].
Barman: (wymienia spojrzenie z kolegą patrząc się na mnie przy tym jak na kosmitę) Nie mamy niestety.
Ja: (Spokojnie, tylko spokojnie....) No to San Francisco może dostanę?
Barman: (kręci głową) Przykro mi, ale nie.
Ja: Ok, to żubrówkę z sokiem jabłkkowym dostanę?

No helloł.... hotel pięcio gwiazdkowy, a w klubie na imprezie nie mają podstawowych drinków które są w każdym podrzędnym klubie w Krakowie? Próbowano mi tłumaczyć, że nie ma szefa baru bla bla bla... co mnie to interesuje? No nie ważne. Posiedzieliśmy do zamknięcia, i każdy rozszedł się do siebie do pokoi.

Rano szybka pobudka (nie żeby Socze wyłączyła budzik i wstała o 40 minut za późno). Ogarnięcie się, i przygotowanie do stanu używalności. Trip na skocznie, i wielka niespodzianka. Nie ma cateringu! A ja taaaaaaaka głodna. Trzeba było się wykosztować i zainwestować w stek i ogórki, ae głodny polak zje wszystko. Skoki jak zwykle, jedne lepsze drugie gorsze. Udało nam się wyjechać na górę skoczni i niesamowite wrażenie robią skoczkowie i ich skoki gdy widzi się je z innej perspektywy niż z dołu. Podium tak samo, zdominowane przez polaków.

Nadszedł niestety czas na pożegnania i powrót do domu. Ciężko wracać, i na prawdę nie lubię tego uczucia gdy wie się że to już koniec, że trzeba wrócić do szarej zwykłej rzeczywistości. Wyjazd był po prostu zajebisty - świetna zabawa, ludzie, imprezy, nowe znajomości. Teraz trzeba czekać na kolejny taki wyjazd :) Dziękuje wszystkim za wspomnienia :***






"Anonymous said...

podpisuje sie rekami i nogami, wy robicie tylko szum wokol siebie a tak naprawde to kazdy ma was w dupie. Sylwia moze jeszcze jakos wygląda, ale reszta to porażka."

"Anonymous said...

jesion, socze i zawadka bo to ekipa Sylwii, a o niej tutaj mowa. doekipy Vicky sienie czepiam bo jak dla mnie to inna liga, Sylwia i jej dream team to nędzna replika."


Jestem nędzną repliką. A do tego porażką - chodziło chyba o to że niby jestem brzydka (o?O). Nie komentuje, ale od czasu gdy to przeczytałam, to siedzę w kącie z papierową torbą na głowie, nie wychodzę na zewnątrz i tne się żelkiem Haribo. Pozdro girls ;]


3 komentarze:

  1. fajne fotki z wyjazdu. na twoim miejscu nie przejmowałabym się tymi komentarzami, co cię obchodzi opinia jakichś mało inteligentnych osób, które cię nawet nie znają?
    pozdrawiam
    p.s. po angielsku pisze się "just me and myself", zbyteczne jest to drugie "my:. a jeżeli koniecznie chcesz z tym "fucking", to "just me and my fucking self" byłoby poprawnie. aha a daiquiri się wymawia po angielsku (w dużym uproszczeniu) dakyri, z akcentem na pierwszą sylabę. nie, żebym się czepiała, ale zawsze można się czegoś nauczyć, czyż nie? :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. no to spoko że sie nie przejmujesz...tak sie zasugerowałam tym, że w ogóle o tym wspomniałaś na blogu;-)) ale gdyby ktoś o mnie jakieś dziwne gadki puszczał, to pewnie bym sie wkurzyła, bo nie lubie takich bezczelów haha. no a co do tego daiquiri to słyszałam taką wymowę w stanach przy okazji zamawiania owego trunku, no i w różnych serialach w tv tak samo, ale przykładowo i w wikipedii jest taka wersja:
    http://en.wikipedia.org/wiki/Daiquiri
    może to nie jest jakieś topowe źródło wiedzy, ale mnie calokształt tych 3 źródeł satysfakcjonuje;-)) przy czym twój zacytowany sposób wymowy jest bardzo zbliżony, tylko że trudno to wyrazić fonetycznie samymi polskimi znakami. pozdro:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe nie byłoby problemu gdyby ludzie nie mieli takiej potrzeby sie wtrącać w nie swoje sprawy... ale jest jak jest, więc egal ;-p
    lol...to daj znać jak dojdziesz do jakiegoś konsensusu;-)) grunt żeby daiquiri dostać jak sie zamówi, no ale widze że żadna wymowa w wiśle nie pomogła ;]

    OdpowiedzUsuń