czwartek, 30 grudnia 2010

Koniec

Koniec roku. Czas bardzo szybko leci. wszystkim się zebrało na jakieś rozmyślania w związku z tym. Ja powiem tylko tyle, był to dziwny rok. Czasami było fajnie a czasami nie. Poznałam wiele nowych osób, tracąc kilku przyjaciół, ale nie wiem czyżż teraz cierpie bardzo z tego powodu. życiu. Wiem co chce robic, musze pare rzeczy udowodnicc sobie i innym.

Z racji tego, że ten blog łączy mnie z tym co było, kończe z nim. To co minęło już nie wróci, a ja nie mam potrzeby pisania. Może kiedyś spróbuje jeszcze raz, ale nie obiecuje niczego.

Happy New Year!

środa, 8 września 2010

Wakcje czas zacząc!

Skończyłam pakowanie i ruszam w trasę. Wakacje czas zacząc! Jutro Poznań, a od piątku Barcelona :)

 (Poznań)

(Barcelona)


poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Rewelacje relacje

Ups, lekko się tu zapuściłam w prowadzeniu bloga. Jednakowoż chyba nikt z tego powodu zbytnio nie cierpi...

Co za nami? Cóż, 11 sierpnia głośno i z pompą obchodzone były moje 19 urodziny. Nie da się ukryc, że było bardzo ciekawie. Cieszę się że pojawiły się osoby na których obecności mi zależało. Wydarzenia tamtego wieczoru i zrobione rzeczy mniej lub bardziej umyślnie odbijają sie czkawką do dzisiaj. 


Z racji tego, że jest końcówka sierpnia, to podzielę sie refleksją życiową. Przez ostatnich 30 dni wydarzyło sie na prawdę dużo. Jednak co było dla mnie najważniejszą lekcją,  to to żeby nie ufac nigdy nikomu do końca. Niestety chociaż wiele rzeczy się oficjalnie skończyło, to dalej słyszę na swój temat same kłamstwa. Szkoda że co po niektórzy nie umieja przyznawac się do swoich błędów. Odkryłam również to, że całkiem obcy ludzie potrafią dostrzec we mnie jakieś swoistego rodzaju piękno, dzięki czemu moja samoocena podniosła się w góre, a wiele miłych słów zrekompensowało kilka tych raniących.

Ale.... koniec ze sprawami przybijającymi! Teraz pora nie bieżące wydarzenia :) Otóż wczoraj pojechałam do Myślenic na Puchar Polski Down Hill'u. Generalnie DH stało się moja najnowszą zajawką, trwającą od rana do wieczora. Były to już drugie zawody tego typu, na których się zjawiłam, wczesniej również w Myślenicach byłam na JRD przez całe trzy dni, a i jeszcze wcześniej chłopaków poznawałam w Krakowie nawiązując nowe znajomości, tak więc jak przyjechałam tym razem to nie czułam się w żaden sposób wyalienowana :) Nie będę komentowała nieogarniętych ludzi którzy wiedzieli, że przyjeżdżam wcześnie rano. Bądź co bądź zaraz po 9 byłam pod wyciągiem na góre Chełm gdzie znajdowała się trasa. Siedząc na krawężniku, rozmawiałam z przechodzącymi znajomymi. Później spotkałam Socze. Zjechało się jeszcze kilku jeżdżących, po czym wyjechaliśmy na górę aby siąśc w knajpce, podładowac moją baterie do aparatu i napic się piwka (tzn ja piłam bo taka mnie naszła ochote). Następnie na trasę pocykac obiecane fotki :) Mszerowałam sobie góra dół, góra dół, nogi do dupy mi wchodziły, w pewnym momencie nawet się rozpadało ale było na prawdę pozytywnie. Dużo śmiechu, dogadywania, obgadywania i ta atmosfera! Zdecydowanie nie mogę się doczekac wyjazdu na Harendę i naszego wynajetego apartamentu :)) Mam tylko nadzieję że już nie będziemy jechac nigdzie na prawie pustym baku...

   

  

Wrzesień nie będzie zapewne obfity w notki, gdyż zaczynam wakacyjne podróżowanie. Kiedyś trzeba. Najpierw Poznań, potem Barcelona, a po powrocie Zakopane. Początek studiów będzie ciekawy, nie powiem... ;)

wtorek, 3 sierpnia 2010

Zabierz mnie by G.Andrzejewicz


Tak, wiem że to Gosia Andrzejewicz, ikona nie małego kiczu, ale ta piosenka jakoś mi tak się najzwyczajniej w świecie spodobała. Każdemu coś się może udac :)

piątek, 23 lipca 2010

New love!

W tej wersji się zakochałam.....

wtorek, 20 lipca 2010

Wiem, że stracę cię....

Cóż by tu można było powiedziec. Nic ciekawego, z punktu widzenia obiektywnego obserwatora. Jednak jak ja się tak na to wszystko patrze czyli na to co sie koło mnie dzieje i w czym uczestnicze mniej lub bardziej dziwnie, to dochodzę do wniosku, że z błota wchodzę w bagno i tak w kółko. I gdy już się coś zaczyna układac, to tak jak w ustawianiu domino, jeden klocek się przewróci i wszystkie zaraz za nim lecą. Nie wiem od czego to zależy, wiem że jestem momentami ciężką osobą w dłuższym przebywaniu, ale czemu moje normalne zachowanie dziala nie na tych na których mi zależy bardziej niż na jako zwykłych znajomych. W całym tym moim życiowym, jednym wielkim rozgardiaszu dochodzę do wniosków, że angażowanie się w cokolwiek wcześniej czy później okazuje się mało opłacalne. Przez to wszystko tracę zaufanie do ludzi, nie wspominając już o facetach. Nie chcę pisac że są źli i podli. Tłumaczę  to sobie tym, że trafiam na nieodpowiednich, i gdzieś tam daleko wśród tlumu tych nie właściwych jest ten jeden jedyny rycerz na białym koniu. Ehh ale mnie wzięło na bezsensowne refleksje.... Najwyższa pora się ogarnąc, o tak... Ogarnę się! O tak.... na peeeeeewno. 



"Gdy patrzę w twoje oczy 
Każdej nocy
Krzyczeć mi się chce
Bo patrząc w twoje oczy
Którejś nocy
Wiem, że stracę cię"








środa, 14 lipca 2010

Heaven?

Jakoś tak mi się odechciało pisac ostatnio. Trochę sie działo, nie koniecznie przyjemnych rzeczy. Ostatnio w ucho wpadła mi piosenka Aceyalone & RJD2 - Heaven. Idę teraz ogarnąc mieszkanie, a potem będę z niecierpliwością czekała na swoją godzinę zero. Nie wiem, czy mam dobre czy złe przeczucia, chyba jakieś takie neutralne skłaniające się ku tej gorszej stronie. Zawsze wole byc jakoś pozytywnie zaskoczona....