poniedziałek, 19 października 2009

Krocznym krokiem w dorosłość!

"Czas ucieka, choć nikt go nie prosi 
Wkrótce drogę wybierzesz już własną
I niedługo przestanie ci grozić
Dozwolone od lat 18
Ale choćbyś przekroczył trzydziestkę
Gdy pewnego dnia kiepski masz nastrój
To rób wszystko, co tylko na świecie
Dozwolone do lat 18"
                                                      Czerwone Gitary - Dozwolone od 18 lat





Szanowni Państwo,
jest mi niezmiernie miło, mogąc ogłosić że szanowna Panna Krocze (vel Socze) dnia dzisiejszego, w świetle prawa polskiego oraz konstytucji RP, stała się osobą pełnoletnią (czyt. skończyła 18 lat) co równoznaczne jest z tym, że jest dorosła. Może teraz robić co chce, pić i palić, ćpać na upartego też może, bo nikt jej tego nie zabroni! :D
Kochana, jeszcze raz Sto Lat i oblewamy za 6 godzin :****

~*~
     W piątek wieczorem kopnęłam sie do Niepołomic do wspomnianej już wyżej Panny Krocze, w celu uniknięcia w domu prac remontowych (ściąganie boazerii i inne dziwactwa...). Pojechała ze mną moja koleżanka Kundzia Soplicowa ^^ miała być obalana właśnie z piątku na sobotę. Zrobiłyśmy sobie pizze, która o dziwo była jadalna i nie zaszkodziła żadnej z nas. Jakoś później złapała nas migrena i ostatecznie poszłyśmy spać przed 2 nad ranem (gdzie się podziały te czasy co zarywałyśmy noc aż do świtu żeby rano wstać na Planice?). Następnego dnia rano zanim wstałyśmy i zjadłyśmy śniadanie było południe. Zabrałyśmy się ambitnie za projekt z mediów, bo kiedyś trzeba go zrobić. Wyszło fajnie, jednak będą wprowadzane zmiany gdyż rozwijam się pseudo dziennikarsko. Wsadzę kiedyś ten filimik tutaj na bloga . Siedząc w kuchni razem z Joanną i jej tatą kulturalnie napiliśmy się po dwa wściekłe psy na łebka. Następnie zostałam obdarowana orzechami włoskimi i dynią przez państwa S. i mogłam wrócić do Krakowa. Moi rodzice nie próżnowali, zdążyli ogołocić przedpokój i zorganizować imprezę. Chcieć to znaczy w końcu móc.

     Wczorajszy mecz między Wisłą Kraków a Lechem Poznań był ogłoszony jako hit kolejki. Szczerze mówiąc, liczyłam ze odbędzie się on już na nowym, zmodernizowanym stadionie lechitów gdyż właśnie wtedy byłaby możliwość zorganizowania wyjazdu naszych kibiców na ten mecz. Niestety wszystko działo się we Wronkach. Wszystkie te budowy nowych stadionów czy też modernizację, zmuszają kluby do tymczasowego przeniesienia się na bardziej kameralne obiekty. Razi w taki sytuacjach brak większości kibiców, co odbija się niejako na jakości spotkania. Z takim samym problemem boryka się nie tylko Wisła grająca w Sosnowcu ale również jak widać Lech. Wracając jednak do tematu. Mecz był bardzo wyrównany, obu drużynom zależało na wygranej, i ogólnie był na wysokim poziomie przez większość czasu. Szkoda tylko że niestety dla Wiślaków, był on przegrany po strzale Lewandowskiego w drugiej połowie. Porażka taka mniej mnie jednak boli, gdy wiem że nie była to szmaciana gra, tylko prawdziwa walka. Nawet najlepszym zdarza się przegrywać. Rewanż na wiosnę u nas! Wtedy wygramy!



     Zaprezentowano ostatnio medale na IO w Vancouver 2010. Mnie się one podobają, mają coś w sobie takiego fajnego x) Ah i w ogóle czekam jak babcia poprzywozi mi różne gadżety olimpijskie :) <3


     Z mądrości mojej pani dyrektor: "Jest z nami dwie osoby." (sytuacja na dzisiejszym wykładzie, prowadzonym przez Erikę Rosenberg opowiadającej o Oskarze i Emilii Schindler)

     

2 komentarze:

  1. Jeeeej, a ja dziękuję jeszcze raz :)) Kundzia Soplicowa nie zginie :D Medale są zajebiste, a moja bitwa o oglądanie meczu przegrała z zaborczością mojego ojca i "KUBICA JEDZIEEEEEE!" -.-" Rozwijaj się dziennikarsko rozwijaj :D będa nas jeszcze bardziej nienawidzić ;)
    Kocham :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mecz Lech-Wisła na wysokim poziomie? Ciężko jest mi się zgodzić, chociaż na Polskie warunki na pewno. Patrzę przez pryzmat tego, że później oglądałem jeszcze Serie A Milan-Roma, więc różnica między tymi ligami jest ogromna.

    W Ekstraklasie, w meczu na szczycie gra była bardzo szarpana. Owszem było dużo walki, ale podania często nie dochodziły do adresatów, a oddanie strzału trzeba było zamawiać telefonicznie.

    Był to szlagier, a takie są uroki polskiej piłki, że pomimo tego, że jest na niskim poziomie, to dla wielu z nas te mecze szlagierowe będą na wysokim... ale tylko dla nas...

    A te medale z Vancouver są chyba najlepsze z tych, które wymyślili dotychczas. Taki niepowtarzalny design...

    OdpowiedzUsuń